Zapraszamy na podsumowanie najciekawszych newsów z prawa własności intelektualnej, które ukazały się w ramach cyklu #IPNEWS we wrześniu 2024 roku! 1.Aktorzy głosowi twierdzą, że AI Co. ElevenLabs sklonowała ich głosy. Firma generative Al Eleven Labs Inc. przywłaszczyła sobie głosy dwóch aktorów głosowych, aby stworzyć oprogramowanie do zamiany tekstu na mowę, jak wynika z pozwu federalnego. Aktorzy Karissa Vacker i Mark Boyett oskarżyli Eleven Labs o stworzenie generatora głosu Al, który naśladuje ich, charakterystyczne barwy głosu, akcenty, intonację, tempo, maniery wokalne i style mówienia”, aby stworzyć „syntetyczną narrację profesjonalną, którą przyjaciele i rodzina rozpoznają jako ich głosy”, zgodnie z pozwem złożonym […]
Harry Potter jest Polakiem…?
18 listopada 2017 | Joanna Skrzeczkowska
„Nazywa się Harry Potter po naszemu zapewne Heniek Garncarz”- tak rozpoczyna się dzieło polskiego pisarza. Zaraz, zaraz…
Jak to? Czy to możliwe, że znany na całym świecie czarodziej, „chłopiec, który przeżył”, walczył ze złem i pokonał najmroczniejszy czarny charakter w historii – Lorda Voldemorta był naszym rodakiem…? Duma narodowa wzrasta właśnie o kilka punktów procentowych. Niestety, muszę Was rozczarować, Harry Potter nie jest Polakiem. Natomiast pojawił się jako tytułowa postać w opowiadaniu polskiego pisarza Jana Rostworowskiego już w 1972 roku, czyli ćwierć wieku przed słynnym imiennikiem. Teraz w głowach wszystkich czytelników przebrzmiewa tylko jedna myśl: czy to możliwe, że Joanne K. Rowling „zainspirowała się” Heniem Garncarzem z tekstu Rostworowskiego przy tworzeniu dzieła swojego życia, a mały Harry nie był tak wyjątkowy, jak każdy z nas przypuszczał? Okazuje się, że raczej jest to mało prawdopodobne. Postać czarodzieja i jego protoplasty łączy niewiele oprócz zbieżności imienia i nazwiska. Choć, jest to bardzo ciekawy przykład na paralelną twórczość.
Abstrahując od tożsamości Harry’ego Pottera, pochylmy się jednak nad innym, ciekawym zagadnieniem – czy możemy wykorzystać imię i nazwisko tytułowego bohatera innego utworu we własnej twórczości. Idąc jeszcze dalej, czy tytuł dzieła może być objęty prawami autorskimi.
Co do zasady, tytuł jest chroniony jako utwór w rozumieniu ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych tylko wówczas, gdy niezależnie od powiązań z resztą dzieła spełnia cechy indywidualnej twórczości. Najczęściej, jako idealny przykład tytułu, który samodzielnie podlega ochronie autorskoprawnej wskazuje się słowo „Ferdydurkę” firmujące powieść Witolda Gombrowicza. W literaturze czasami przebrzmiewają głosy, że w przypadku nazw, które nie spełniają samodzielnie przesłanki twórczości, ich ochrona może wynikać z zestawienia tytułu z charakterystycznymi elementami całości dzieła. Wydaje się jednak, że takie podejście prowadziłoby do obejścia naczelnej zasady prawa autorskiego, zgodnie z którą pomysł nie podlega ochronie. Nie sposób jednak wykluczyć takiej sytuacji, w której tytułu pozbawiony zasadniczo cech utworu w zestawieniu z fabułą będzie podlegał ochronie autorskoprawnej.(1) Przypuszczalnie takim właśnie tytułem został opatrzony cykl powieści o Harrym Potterze. A może Larrym Potterze?
Niestety, nawet w magicznym świecie należy dbać o prawa autorskie. Rzućmy trochę światła na jedną z wielu spraw dotyczących domniemanego naruszenia prawa autorskich przez Rowling. Lumos! (2)
Opowiadania Rostworowskiego nigdy nie stanowiły podstawy sporu o naruszenie prawa autorskich, choć miały potencjał, przynajmniej medialny. Niestety, nie byłaby to pierwsza ani zapewne ostatnia sprawa dotycząca domniemanego naruszenia praw własności intelektualnej przez ulubioną, brytyjską pisarkę. W 1999 roku amerykańska autorka Nancy Kathleen Stouffer zarzuciła Rowling wkroczenie w jej prawa autorskie do prac zatytułowanych: ‘The Legend of Rah and the Muggles’ oraz ‘Larry Potter and His Best Friend Lilly’, które powstały w 1984 roku. To właśnie w opowiadaniach Stouffer po raz pierwszy padło słowo Mugol (w Harrym Potterze – niemagiczny człowiek). Przy czym, imię i nazwisko głównego bohatera opowiadań było bardzo podobne do naszego magicznego ulubieńca, a w obu pracach znajdowały się rzekome analogie – między innymi zamek na wodzie oraz kruczoczarne włosy głównego bohatera… W trakcie sprawy wyszło jednak na jaw, że pomimo ukazania się opowiadania o Larry Potterze i Mugolach w druku, ani jedna ich kopia nie została sprzedana. Niepowodzenie książek spowodowało bankructwo wydawnictwa. Przy czym, sama Rowling oświadczyła, że po raz pierwszy odwiedziła USA dopiero w 1998 roku (to znaczy 14 lat od wydania opowiadań), więc nie miała sposobności zapoznania się z utworami Stouffer.
Z powodu pojawiających się coraz częściej pogłoskach o braku oryginalności prac Rowling, w 2002 roku razem z Scholastic Press (amerykańskim wydawnictwem publikującym Harry’ego Pottera) oraz Warner Bros. złożyła pozew przeciwko Stouffer o ustalenie, że nigdy nie naruszyła prawa autorskich pisarki. Sprawa została rozstrzygnięta na korzyść Rowling. Sąd orzekł, że opowiadania i książki o Harry Potterze nie mają cech wspólnych pozwalających na uznanie, że doszło do plagiatu.
Cykl książek o Harrym Potterze do dziś stanowi jedną z najbardziej uroczych, przepełnionych magią lektur młodego pokolenia, jak również pokolenia młodego – tylko duchem. Krzepi, bawi i uczy, także respektowania praw autorskich, szczególnie w oparciu o perypetie prawne samej autorki.
-
Janusz Barta, Ryszard Markiewicz, „Prawo autorskie”, Warszawa 2016, str. 70-73.
-
Zaklęcie oświetlające, które powoduje zapalenie się niebieskiego światła o zasięgu ok. trzech metrów.
Wpis nie stanowi porady ani opinii prawnej w rozumieniu przepisów prawa oraz ma charakter wyłącznie informacyjny. Stanowi wyraz poglądów jego autora na tematy prawnicze związane z treścią przepisów prawa, orzeczeń sądów, interpretacji organów państwowych i publikacji prasowych. Kancelaria Ostrowski i Wspólnicy Sp.K. i autor wpisu nie ponoszą odpowiedzialności za ewentualne skutki decyzji podejmowanych na jego podstawie.