Ryzykowne „lubię to”

19 października 2017 |

Kilka miesięcy temu pisałam o komentarzach publikowanych w Internecie, które zawierają treści nieprawdziwe i naruszające dobra osobiste oraz o tym, co zrobić, gdy w Internecie pojawiają się wypowiedzi godzące w nasze dobre imię. Dziś nie o komentarzach i postach, a o wszechobecnym na portalu społecznościowym Facebook kciuku podniesionym do góry.

 

Często bez większego namysłu klikamy „Lubię to!” pod postami znajomych lub na obserwowanych przez nas stronach. Mechanizmy działania portalu społecznościowego Facebook są dość proste – każda nasza aktywność stanowi sieć powiązań, a każde nasze działanie zostaje w sieci odnotowane. Udostępniając post zwiększamy krąg jego potencjalnych odbiorców. Polubienie również może oznaczać rozpowszechnianie określonych treści, ponieważ często nasz „like” i polubiona wypowiedź staje się widoczna dla znajomych użytkowników portalu. Co w przypadku, gdy lubimy treści pomawiające lub naruszające dobra osobiste? Czy możemy być wówczas pociągnięci do odpowiedzialności?

 

Pod koniec maja, szwajcarski sąd skazał na karę grzywny w wysokości 4 tys. franków pewnego mężczyznę za polubienie komentarzy oskarżających lokalnego obrońcę praw zwierząt Erwina Kesslera o antysemityzm i rasizm (1).  

 

Wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Gdańsku w kwietniu zeszłego roku(2) trzy osoby zostały uznane za odpowiedzialne za naruszenie dóbr osobistych poprzez opublikowanie na Facebooku linku do artykułu, w którym zarzucono dyrektorowi jednej ze szkół pijaństwo oraz pedofilię, co później okazało się być pomówieniem. Wśród pozwanych była siostra byłej żony dyrektora oraz jego szwagier. Sąd uznał, że ich działanie nie było motywowane ważnym interesem społecznym, a skierowane było wyłącznie na pognębienie dyrektora i zaszkodzenie mu rozpowszechnieniem tej bulwersującej informacji. Sąd nakazał pozwanym przeproszenie dyrektora i zapłatę po 5 tys. złotych zadośćuczynienia. Jak wskazał wówczas Sąd, powielanie naruszających dobra osobiste informacji opublikowanych przez inny podmiot, może prowadzić do przypisania odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych nie tylko autorowi tych informacji, ale i osobom jedynie je przetwarzającym, powielającym, przekazującym dalszemu kręgowi potencjalnych odbiorców. Odpowiedzialność takich osób, pomimo że nie one są autorami publikacji źródłowej, może zachodzić w konkretnych okolicznościach danego stanu faktycznego.

 

Czy „lajkowanie” wyczerpuje znamion przestępstwa pomówienia?

 Moim zdaniem, odpowiedź nie jest jednoznaczna, bowiem pomówienie (wbrew dosłownemu tego słowa znaczeniu) może być zrealizowane nie tylko ustnie, lecz także pisemnie oraz m.in. za pomocą druku czy rysunku. Według Sądu Najwyższego, „pomówienie (…) może być wyrażone w jakikolwiek sposób, zdolny do uzewnętrznienia myśli sprawcy i przelania ich w świadomość innych osób. Może nastąpić zatem nie tylko ustnie, ale także pismem, drukiem, wizerunkiem lub karykaturą, może uzewnętrznić się gestem (np. znaczące oklaskiwanie mówcy, w chwili, gdy ten podnosi hańbiący zarzut przeciw innej osobie), lub mimiką (np. ironiczny grymas, gdy ktoś mówi o nieskazitelnej uczciwości innej osoby)”.(3) Z drugiej strony, samo polubienie komentarza nie określa jasno intencji użytkowania. Kliknięcie „Lubię to!” można bowiem interpretować na różne sposoby, niekoniecznie zawsze jako świadomie pochwalenie przestępstwa.

 

W przypadku opublikowania posta lub komentarza zdecydowanie łatwiej wykazać, że doszło do rozpowszechnienia – udostępnienia treści zniesławiającej lub naruszającej dobra osobiste. Nie musimy być autorami pomawiającej wypowiedzi, bowiem już rozpowszechnienie pomawiającej treści wyczerpuje znamiona przestępstwa.

 

W mojej ocenie, minie jeszcze dużo czasu zanim polskie sądy zmienią swoje konserwatywne podejście i idąc za wzorem chociażby sądu szwajcarskiego uznają polubienie komentarza za wystarczające dla przypisania osobie odpowiedzialności za naruszenie dobra osobistego. Niemniej, dla mnie polubienie określonej treści stanowi niewątpliwie jej aprobatę i powinno być określane jako świadome działanie użytkownika, o określeniem zamiarze.

 

Pytanie do Was drodzy Czytelnicy, czy Waszym zdaniem, przypisanie odpowiedzialności za naruszenie dobra osobistego poprzez „polajkowanie” ogranicza wolność wypowiedzi? Czy może jednak użytkownicy Facebooka powinny ponosić większą odpowiedzialność za swoje kliknięcia?

 

  1. http://www.washingtontimes.com/news/2017/may/31/facebook-mind-crime-swiss-man-fined-over-4k-for-li/

  2. Wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z dnia 27 kwietnia 2016 r., I ACa 1068/15.

  3. Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 20 listopada 1933 r., III K 1037/33, OSN(K) 1934, nr 4, poz. 55.

 

Wpis nie stanowi porady ani opinii prawnej w rozumieniu przepisów prawa  oraz ma charakter wyłącznie  informacyjny. Stanowi  wyraz poglądów jego  autora na tematy prawnicze związane z treścią przepisów prawa, orzeczeń sądów, interpretacji organów państwowych i publikacji prasowych. Kancelaria Ostrowski i Wspólnicy Sp.K. i autor wpisu nie ponoszą odpowiedzialności za ewentualne skutki decyzji podejmowanych na jego podstawie.

 


Skontaktuj się z doradcą

Porozmawiajmy

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Poprzez kliknięcie przycisku „Akceptuj", bądź „X", wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies. Więcej o możliwościach zmiany ich ustawień, w tym ich wyłączenia, przeczytasz w naszej Polityce prywatności.
AKCEPTUJ