Po disneyowskiej stronie mocy

22 grudnia 2016 |

 

 Pamiętacie reakcję fanów po ogłoszeniu wiadomości, że the Walt Disney Company nabywa prawa do sagi „Gwiezdnych wojen”?

Internet oszalał snując apokaliptyczne wizje zagłady kultowych bohaterów przez disneyowskie postacie, a najbardziej zagorzali fani zostali przyprawieni niemal o zawał serca. W sieci krążyły obrazki przedstawiające Dartha Vadera z charakterystycznymi uszami Myszki Miki zwiastujące koniec kultowej opowieści. Disney stał się kolejnym wyznawcą ideologii Sithów, który próbuje przeciągnąć Lucasfilm na ciemną stronę mocy. Pomimo protestów i okrzyków oburzenia transakcja doszła do skutku, a prawa do galaktycznej sagi zostały nabyte za, bagatela, 4,05 miliarda dolarów.

 

Kwota, za którą została sprzedana spółka Lucasfilm posiadająca wszystkie prawa do filmów „Star Wars”, przyprawia o zawrót głowy. Nic dziwnego więc, że studio Disney planuje wyeksploatować „moc” drzemiącą w kultowych epizodach do granic możliwości. W przeciągu dwóch lat od przejęcia Lucasfilm zostały wydane dwa filmy, jeden stanowiący część siódmą sagi „Przebudzenie mocy” i drugi należący do kategorii spin-offów – „Łotr 1”. Jako umiarkowany fan sagi z przyjemnością obejrzałam najnowszy film z serii, który w mojej ocenie nie zawodzi oczekiwań widzów. Jednak jak to zwykle bywa, pomimo niezwykle barwnych i niejednokrotnie zachwycających obrazów na ekranie, moje myśli krążyły wokół własności intelektualnej.

 

Mnogość praw własności intelektualnej

 

„Gwiezdne wojny” stanowią idealne pole do omówienia niemal wszystkich praw własności przemysłowej i intelektualnej. Tak, wszystkich, bo choć w pierwszym momencie wydaje się to abstrakcyjne, saga doczekała się również wielu patentów. Spokojnie, gwiezdne miecze czy słodki R2D2 nie zostały jeszcze opatentowane (a szkoda), ale pewne mechanizmy wykorzystywane przy produkcji zabawek inspirowanych „Star Wars”, już tak. Obecnie do Disney Enterprises należy kilkadziesiąt patentów związanych z gwiezdną sagą, do których prawa nabyto podczas przeprowadzania gigantycznej transakcji z Lucasfilm.

 

Kilka słów o patentach na wynalazek

 

W języku potocznym wielokrotnie posługujemy się słowem „patent”. Możemy wręcz odnieść wrażenie, że każdy wytwór człowieka ma zdolność patentową, niezależnie od tego czy to logo producenta czy pomysł na świąteczną sałatkę. Jednak czy faktycznie wszystko można opatentować?

 

Patent na wynalazek to prawo wyłącznego korzystania (monopolu) z wynalazku w sposób zarobkowy lub zawodowy na całym obszarze Rzeczypospolitej Polskiej. Zakres przedmiotowy patentu określają zastrzeżenia patentowe, zawarte w opisie patentowym.

Patenty na wynalazki są udzielane, bez względu na dziedzinę techniki, na wynalazki, które są:

  1. nowe (w skali światowej), a więc nie są częścią stanu techniki;

  2. posiadają poziom wynalazczy, co znaczy, że wynalazek nie wynika dla znawcy, w sposób oczywisty, ze stanu techniki;

  3. nadają się do przemysłowego stosowania. Wynalazek uważany jest za nadający się do przemysłowego stosowania, jeżeli według wynalazku może być uzyskiwany wytwór lub wykorzystywany sposób, w rozumieniu technicznym, w jakiejkolwiek działalności przemysłowej, nie wykluczając rolnictwa.

Czas trwania patentu wynosi 20 lat od daty dokonania zgłoszenia wynalazku w Urzędzie Patentowym.

 

Dawno temu, w odległej galaktyce…..powstawały patenty

 

Czy pamiętacie droida astromechanicznego BB-8, który swój ekranowy debiut zaliczył w „Przebudzeniu mocy”? Robot charakteryzował się bardzo ciekawym sposobem poruszania. Jego zasadnicza część o kształcie kuli toczy się po ziemi, podczas gdy głowa pozostaje w bezruchu. Właśnie ten mechanizm stanowi przedmiot wynalazku opatentowanego w Stanach Zjednoczonych (United States Patent and Trademark Office) zatytułowanego „Magnetyczne, kuliste wyważanie napędu robota”, pod numerem 8269447. Co ciekawe, sama procedura rejestracyjna patentu na wynalazek została rozpoczęta już w marcu 2010 roku, czyli o pięć lat wcześniej niż data premiery „Przebudzenia mocy”, tak więc…. „dawno temu w odległej galaktyce”…

 

Poczuj prawdziwą moc Jedi

 

Marzenie o mieczach świetlnych niedługo może stać się rzeczywistością. Disney Enterprises zgłosił latem tego roku do ochrony wynalazek, który pozwoli poczuć się jak prawdziwy mistrz Jedi walczący przy użyciu miecza świetlnego. Instalacja będzie częścią powstającej właśnie strefy „Gwiezdnych wojen” w Disney World and Disneyland, a jej kluczowy element ma stanowić urządzenie imitujące broń Jedi. Aby lepiej zrozumieć zastrzeżenia patentowe wynalazku posłużę się obrazem dołączonym do jego zgłoszenia:

Robi wrażenie, prawda?

 

Inne prawa związane z gwiezdną sagą

 

Oczywiście, każdy z epizodów „Gwiezdnych wojen” jest utworem audiowizualnym chronionym przez wielokrotnie omawianą na blogu ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Utwory filmowe są bardzo ciekawe pod względem zastosowanych konstrukcji prawnych. W powstaniu filmu bierze przecież udział wiele osób, począwszy od scenarzysty, reżysera, operatora filmowego i jego ekipy zdjęciowej, producenta, aktora, scenografa, kostiumografa, charakteryzatora, kompozytora muzyki filmowej, montażysty, realizatora dźwięku i wielu innych. Ponadto, na podstawie gwiezdnej sagi zostało zarejestrowanych wiele znaków towarowych oraz wzorów przemysłowych. Na przykład w Stanach Zjednoczonych ochronie podlega patent na wzór przemysłowy (w Polsce – prawo rejestracji ze wzoru przemysłowego)  w postaci figurki Mistrza Yody (numer patentu D265,754):

„Gwiezdne wojny” obfitują w prawa własności intelektualnej i przemysłowej. Do tego stopnia, że można stworzyć odrębną gwiezdną sagę, tym razem analizując „Gwiezdne wojny” jedynie pod kątem prawnym. Jednak warto wiedzieć jakie prawa związane są z samą opowieścią. Wcześniej Lucasfilm, a obecnie Disney Enterprises Inc. wyjątkowo rzetelnie dbają o zachowanie ładu w galaktyce. Pozostań więc z nami po właściwej stronie mocy!

 

Wpis nie stanowi porady ani opinii prawnej w rozumieniu przepisów prawa  oraz ma charakter wyłącznie  informacyjny. Stanowi  wyraz poglądów jego  autora na tematy prawnicze związane z treścią przepisów prawa, orzeczeń sądów, interpretacji organów państwowych i publikacji prasowych. Kancelaria Ostrowski i Wspólnicy Sp.K. i autor wpisu nie ponoszą odpowiedzialności za ewentualne skutki decyzji podejmowanych na jego podstawie.


Skontaktuj się z doradcą

Porozmawiajmy

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Poprzez kliknięcie przycisku „Akceptuj", bądź „X", wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies. Więcej o możliwościach zmiany ich ustawień, w tym ich wyłączenia, przeczytasz w naszej Polityce prywatności.
AKCEPTUJ