American dream w wydaniu Donalda Trumpa

13 listopada 2016 |

Donald Trump! To nazwisko od środy jest na ustach całego świata. Wymawiane najpierw z ogromnym zdziwieniem, potem z przestrachem, a czasami z szacunkiem. Rekin biznesu szturmem wdarł się na polityczne salony, co niektórzy, bardziej złośliwi mówią, że w zabrudzonych buciorach i osiągnął niebywały sukces. Z biznesmena i showmena stał się Prezydentem elektem, a niedługo najprawdopodobniej 45. Prezydentem Stanów Zjednoczonych. Zasłużony sukces? Zdania są skrajnie podzielone. Niektórzy zarzucają mu brak doświadczenia i kompetencji, inni za to chwalą go za nietuzinkowe spojrzenie przedsiębiorcy, odpowiedniego CEO (z ang. dyrektor generalny), który radykalnymi i kontrowersyjnymi reformami nada nowe znaczenie określeniu „American dream” i uczyni Amerykę ponownie wielką… Skrajny populizm? Czas pokaże.

My za to skupimy się na mniej udanych posunięciach biznesowych Donalda Trumpa, oczywiście w ostrym świetle własności intelektualnej, które niestety uwypukli wszystkie, nawet najmniejsze potknięcia.

 

 

Show wg. Donalda Trumpa 

 

Nieliczni wiedzą, że Donald Trump próbował urzeczywistnić przysłowiowy „amerykański sen” już od 2004 roku za pośrednictwem prowadzonego przez siebie show „The Apprentice” (w wolnym tłumaczeniu „Praktykant”). Formuła programu opierała się na współzawodnictwie grupy osób w sztucznie wykreowanym świecie biznesu. Uczestnicy podzieleni na dwie korporacje musieli wykonać przygotowane dla nich zadania polegające na podejmowaniu ryzykownych decyzji biznesowych, wdrażaniu strategii marketingowych czy sprzedaży produktu. Przegrywająca drużyna, spośród swoich członków wybierała najsłabsze ogniwo, które opuszczało program żegnane słynnymi słowami wypowiadanymi przez Donalda Trumpa „You’re fired!” (z ang. „Jesteś zwolniony!”). Natomiast zwycięzca teleturnieju zyskiwał szanse poprowadzenia jednej ze spółek należących do Donalda Trumpa, podpisując przy tym roczny kontrakt o wartości 250.000 $.

 

Chwytliwy pomysł na show, doczekał się kilku edycji w amerykańskiej telewizji, w tym z udziałem celebrytów, którzy walczyli o dużą darowiznę na cele charytatywne. Jednak, tym co najbardziej zapadło w pamięci Amerykanów, były budujące niesamowitą dramaturgię słowa, wypowiadane przez miliardera Donalda Trumpa: „You’re fired!” (z ang. „Jesteś zwolniony!”). Aż ciarki przebiegają po plecach! (mała próbka TUTAJ). Słowa te przyniosły sławę biznesmenowi, który stał się miliarderem – celebrytą.

 

Znak towarowy „You’re fired”

 

Trump zachęcony sukcesem i rozpoznawalnością frazy „Jesteś zwolniony!” złożył wniosek o rejestracje znaku w Urzędzie Patentów i Znaków Towarowych Stanów Zjednoczonych w klasie 28 klasyfikacji nicejskiej dla gier. Niestety, okazało się, że Urząd odmówił rejestracji znaku towarowego ze względu na podobieństwo oznaczenia do innego znaku towarowego „You’re hired” (z ang. „Jesteś zatrudniony!”) również przeznaczonego dla gier, mogące wprowadzać odbiorców w błąd, które obejmowało w szczególności ryzyko skojarzenia znaku ze wcześniej zarejestrowanym znakiem towarowym. Niestety, decyzja Urzędu pokrzyżowała dalekosiężne plany Donalda Trumpa, który planował umieścić firmowaną jego nazwiskiem frazę na ubraniach, grach i usługach świadczonych przez kasyna.

 

Tym samym, Trump dołączył do zacnego grona osób, które próbowało nieskutecznie zarejestrować znaki towarowe. Okazało się, że nie poznał zasady, o której trąbimy (ang. trump!) od dawna… – przed złożeniem podania o rejestracje znaku towarowego należy przeprowadzić badanie jego zdolności rejestracyjnej i ewentualnego pozostawania w kolizji z innymi oznaczeniami. Pomimo przejścia przez polski Urząd Patentowy z systemu badawczego, w którym to Urząd dokonywał badania zgłoszonego znaku towarowego, na rzecz systemu sprzeciwowego, nadal postulujemy za przeprowadzeniem chociażby wstępnej kontroli zgłaszanego oznaczenia. Należy pamiętać, że po złożeniu sprzeciwu przez właściciela znaku towarowego ze wcześniejszym pierwszeństwem wstępujemy na drogę postępowania spornego, generującego dodatkowe koszty, w tym koszty zastępstwa procesowego.

 

TRUMPOCRAT i TRUMPUBLICAN

 

Pomimo niewielkiego ryzyka związanego z rejestracją znaków towarowych, którego łatwo uniknąć przeprowadzając wnikliwe badanie oznaczeń przed ich zgłoszeniem, z posiadaniem znaków towarowych wiążą się same korzyści. Doskonale zdaje sobie z nich sprawę Donald Trump, który jako zaprawiony w bojach przedsiębiorca zgłosił do ochrony szereg znaków towarowych. Szacunkowo prowadzone przez niego przedsiębiorstwa są właścicielami ponad 800 oznaczeń. Przy tym, przyszły Prezydent Stanów Zjednoczonych nie próżnował w trakcie kampanii prezydenckiej. W międzyczasie zgłosił dwa ciekawe znaki towarowe: TRUMPOCRAT i TRUMPUBLICAN – nawiązujące do nazw dwóch partii rządzących w Stanach Zjednoczonych – Demokraci i Republikanie.

 

Niestety, zgłoszenia zostały wycofane.

 

My życzymy przyszłemu Prezydentowi Stanów Zjednoczonych samych sukcesów. Oby nigdy nie usłyszał od amerykańskiego społeczeństwa, tak często wypowiadanych przez siebie słów: „You’re fired!” (z ang. „Jesteś zwolniony!”).

 

Wpis nie stanowi porady ani opinii prawnej w rozumieniu przepisów prawa  oraz ma charakter wyłącznie  informacyjny. Stanowi  wyraz poglądów jego  autora na tematy prawnicze związane z treścią przepisów prawa, orzeczeń sądów, interpretacji organów państwowych i publikacji prasowych. Kancelaria Ostrowski i Wspólnicy Sp.K. i autor wpisu nie ponoszą odpowiedzialności za ewentualne skutki decyzji podejmowanych na jego podstawie.

 


Skontaktuj się z doradcą

Porozmawiajmy

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Poprzez kliknięcie przycisku „Akceptuj", bądź „X", wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies. Więcej o możliwościach zmiany ich ustawień, w tym ich wyłączenia, przeczytasz w naszej Polityce prywatności.
AKCEPTUJ