Bóg zapomni – Internet nigdy

15 lipca 2014 |

 

Internet jest niezastąpioną skarbnicą wiedzy, współczesnym narzędziem, które pozwala nam szybko i skutecznie dotrzeć do interesujących nas informacji bez zbędnego wysiłku. Możemy w ciągu 5 sekund sprawdzić kandydata do pracy, nowego kontrahenta, a nawet partnera przed randką. Co więcej, Internet nigdy nie zapomina. Cokolwiek zostało umieszczone w sieci, może zostać wyszukane za pomocą prostych narzędzi, niezależnie od tego, kiedy informacja została wykreowana. Błogosławieństwo XXI wieku? Otóż, niekoniecznie… Internet nie jest narzędziem wybiórczym, które utrwala jedynie nasze sukcesy… Często można w nim znaleźć informacje niepożądane, obraźliwe, uwłaczające albo nieaktualne. Dodatkowo zamieszczając informację w sieci tracimy nad nią kontrolę, zaczyna ona niekiedy żyć „własnym życiem”. Przekonał się o tym dobitnie Hiszpan Mario Costy Gonzales, który kilkanaście lat temu popadł w długi. Mimo, że pieniądze oddał, cały czas w Google pojawiała się informacja zamieszczona w gazecie o jego należnościach i zlicytowanym przez komornika domu.

 

Mario Costy Gonzales wniósł skargę do AEPD (hiszpańskiego organu ochrony danych, odpowiadającemu polskiemu Generalnemu Inspektorowi Ochrony Danych Osobowych) przeciwko La Vanguardia Ediciones SL, która to spółka publikuje w Hiszpanii wysokonakładowy dziennik, oraz przeciwko spółkom Google Spain i Google Inc. Skarga ta opierała się na tym, że przy wprowadzeniu imienia i nazwiska skarżącego do wyszukiwarki grupy Google pojawiał się link do dwóch stron dziennika „La Vanguardia”, na których znajdowało się zawierające to imię i nazwisko ogłoszenie w przedmiocie licytacji nieruchomości związanej z ich zajęciem wynikającym z niespłaconych należności na rzecz zakładu zabezpieczeń społecznych.

 

Skarżący zwrócił się o nakazanie spółce La Vanguardia usunięcia lub zmiany tych stron internetowych w taki sposób, by nie pojawiały się na nich jego dane osobowe, lub też wykorzystania przez nią narzędzi udostępnianych przez wyszukiwarki internetowe do ochrony jego danych osobowych. Domagał się on również zobowiązania Google Spain lub Google Inc. do usunięcia lub ukrycia jego danych osobowych w taki sposób, by nie były one ujawniane w wynikach wyszukiwania i powiązane z linkami do publikacji w gazecie La Vanguardia. Gonzales argumentował, że kwestia dawnej egzekucji została rozwiązana kilka lat temu i nie ma ona obecnie żadnego znaczenia. Dodatkowo wpływa negatywnie na wizerunek Hiszpana oraz utrudnia prowadzenie działalności gospodarczej.

 

W wydanej w dniu 30 lipca 2010 roku decyzji AEPD oddaliła tą skargę w zakresie dotyczącym La Vanguardia, uznając, że publikacja przez nią rozpatrywanych informacji była prawnie uzasadniona, gdyż nastąpiła na żądanie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, a jej celem było jak najszersze rozpowszechnienie informacji o licytacji tak, aby miała ona jak największą liczbę uczestników.

 

Wyrok w sprawie C-131/12

 

Jednakże skarga w zakresie dotyczącym Google Spain i Google Inc. została uwzględniona. AEPD oparł się na wiążącym dla niego wyroku prejudycjalnym Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie C-131/12 Google Spain SL, Google Inc. przeciwko Agencia de Protección de Datos (AEPD), Mario Costeja González z dnia 13 maja 2014 roku. Trybunał orzekł, na podstawie Dyrektywy 95/45/WE w sprawie ochrony osób fizycznych w zakresie przetwarzania danych osobowych i swobodnego przepływu tych danych, że operatorzy wyszukiwarek internetowych podlegają przepisom z zakresu ochrony danych, gdyż dokonują oni przetwarzania danych, za które ponoszą odpowiedzialność. AEPD uznała, że ma ona prawo do nakazania usunięcia tych danych i zakazania operatorom wyszukiwarek internetowych dostępu do niektórych z nich, jeśli uzna, iż ich umiejscowienie i stopień rozpowszechnienia mogą naruszać prawo podstawowe do ochrony danych i godności osób w szerokim znaczeniu, które może również obejmować tylko wolę danej osoby, aby dotyczące jej dane nie były znane osobom trzecim. AEPD uznała, że ten obowiązek może spoczywać bezpośrednio na operatorach wyszukiwarek internetowych, bez konieczności usuwania tych danych ze strony internetowej, na której się one znajdują, zwłaszcza w sytuacji, gdy zachowanie tych informacji na tej stronie ma za podstawę przepis prawa.

 

Prawo do zapomnienia

 

Trybunał w wyroku z 13 maja 2014 roku wyraźnie potwierdził istnienie prawa do zapomnienia w Internecie. Jest to przejaw walki o prawo do prywatności, prawo do ochrony dobrego imienia w wirtualnych środkach przekazu. Każdy użytkownik sieci powinien mieć prawo oraz możliwość „wykreślenia” z wyników wyszukiwania informacji „niepełnych, nieistotnych lub nieaktualnych”. W tym miejscu należy zadać sobie pytanie, czy prawo do zapomnienia jest prawem bezwzględnym? Wydaje się, że co najmniej w kilku wypadkach takie prawo powinno zostać zakwestionowane. Przypadki te należy oceniać pod kątem kryteriów wskazanych przez Trybunał, a mianowicie „pełności, istotności i aktualności” usuwanych informacji. Dotyczy to przede wszystkim życiorysu i danych dotyczących osób publicznych, jak również sprawców przestępstw i wykroczeń. Niekiedy usunięcie pewnych danych z zasobu Internetu byłoby również sprzeczne z interesem społecznym, np. wzmianek dotyczących błędów w sztuce medycznej, fuszerki architekta czy nieudolności pełnomocnika procesowego.

 

Zasada pełnej odpowiedzialności Google za przetwarzane dane

 

Trudności w ocenie czy dana informacja powinna zostać wykreślona z zasobów źródeł internetowych, niejednoznaczność kryteriów oceny danej informacji może spowodować trudności w respektowaniu wyroku Trybunału. Budzi on również spore i uzasadnione zastrzeżenia samego koncernu Google. Wcześniej, w 2010 roku, Komisja Europejska uznała, że Google nie może być pociągnięty do odpowiedzialności, ponieważ wyszukiwarka jest tylko narzędziem dotarcia do danych osobowych, a sam koncern nie jest ich administratorem. Jednakże stanowisko Trybunału wyrażone w wyroku z dnia 13 maja 2014 roku jest całkowicie odmienne i nakłada na Google pełną odpowiedzialność za przetwarzane dane.

 

W odpowiedzi na wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, Google udostępnił formularz (TUTAJ), za pomocą którego można zgłaszać treści, które zdaniem użytkownika sieci powinny zostać usunięte z usług Google jako naruszające prawo. Pierwsze kilkanaście godzin funkcjonowania specjalnej podstrony, która umożliwia usuwanie niechcianych informacji, zaowocowało złożeniem 12 tysięcy wniosków, co daje 20 wniosków na minutę.

 

Wyrok Trybunału otworzył również drogę do dochodzenia swojego prawa do zapomnienia na drodze postępowania krajowego. W przypadku nie usunięcia zawnioskowanych danych przez Google, zainteresowany będzie uprawniony do złożeniu skargi do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Wydana przez niego decyzja będzie natomiast podlegała zaskarżeniu do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

 

Wpis nie stanowi porady ani opinii prawnej w rozumieniu przepisów prawa  oraz ma charakter wyłącznie  informacyjny. Stanowi  wyraz poglądów jego  autora na tematy prawnicze związane z treścią przepisów prawa, orzeczeń sądów, interpretacji organów państwowych i publikacji prasowych. Kancelaria Ostrowski i Wspólnicy Sp.K. i autor wpisu nie ponoszą odpowiedzialności za ewentualne skutki decyzji podejmowanych na jego podstawie. 


Skontaktuj się z doradcą

Porozmawiajmy

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Poprzez kliknięcie przycisku „Akceptuj", bądź „X", wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies. Więcej o możliwościach zmiany ich ustawień, w tym ich wyłączenia, przeczytasz w naszej Polityce prywatności.
AKCEPTUJ